niedziela, 10 października 2010

Rozdział XXI. Gra skończona. Jesteś nikim.

Budząc się rano pomyślałam. "Jutro wraca Chris, muszę kupić coś fajnego". Wstałam z łóżka przetarłam oczy. Katelyn jeszcze spała. Wzięłam rurki, bluzke, i trampki, powędrowałam do łazienki. Wzięłam prysznic, uczesałam włosy i umyłam twarz.
Zjadłam śniadanie. W lodówce było pusto więc wypiłam cappucino i poszłam na zakupy.
Kupiłam składniki na obiad, jakieś bułki, warzywa i wędline. Idąc po centrum handlowy zauważyłam piękną sukienkę.
-To jest to!-Pomyślałam i weszłam do sklepu w poszukiwaniu sukienki.
Podeszłam do sukienek. Znalazłam. Obejrzałam ją dokłasnie ale mój wzrok przykuło coś innego. 4 metry dalej stała dziewczyna w szpilkach a koło niej ciemny blondyn. Pocałował ją namiętnie i pochwalił. Odwrócił się. To był Christopher.
Miałam łzy w oczach.
-Aly?!!-Krzyknął na cały sklep.
Zostawiłam sukienkę, i pobiegłam w stronę wyjścia. Wyszłam na dwór i usiadłam na niski słupek zakładając kaptur. Wyobrażam sobie jak okropnie musiałam wyglądać z rozmazanym tuszem. Wyciągnęłam chusteczkę i pociągnęłam nią lekko po oku.
-Aly.-Usłyszałam znajomy głos.Spojrzałam lekko w górę- To nie tak!
-Co nie tak? Jak mam ci niby teraz wierzyć.
Zamarło. Wszystko. Rozrywająca cisza.
-I co nie wiesz jak się wybronić?!- Gra skończona. Jestem nikim!!
Pobiegłam szybko do wyjścia nie oglądając się za siebie. Zimno, pochmurno i mokro. Otarłam łzy rękawem i weszłam do domu. Zdjęłam przemoczone trampki i skarpety. Rozpakowałam jedzenie i powędrowałam się umyć. Znowu się rozryczałam ale nie zamierzałam robić tego dalej. Pozbierałam się i zrobiłam śniadanie Kate.
Później razem z tatą odwieźliśmy ją do dziadków a razem pojechaliśmy do mamy.
Siedzieliśmy do wieczora. troszeczkę było nudno. Tylko pikanie maszyny, i nasz oddech.
-co u Chrisa?-Pomyślałam  "No lepiej trafić nie mogłeś".
-Nie pytaj-Z westchnieniem przejechałam ręką po czole.
-Lepiej nie?
-Lepiej nie.-Powtórzyłam. Byłam już zmęczona. Oczy same mi się zamykały.
-jedziemy do domu.
Pocałowałam mamę w czoło i wyszłam.
Marzyłam tylko o kąpieli i ciepłym łóżku. Ale był duży korek i musieliśmy pojechać po Katelyn.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Rozdział XX

Wreszcie przeprowadzka do ojca.
Natalie mieszkała razem z nami.
Siedziałam przy wysepce kuchennej popijając poranne capuccino. Pogoda była smutna, szara i płakliwa tak jak ja. Chris i Jacob wyjechali na obóz pływacki więc oczywiście sie nudziłam.
Bill wyjechał do sanatorium na rehabilitacje więc siostra była razem ze mną.
Matka? Nie mam pojęcia co sie u niej dzieje. Nie dzowni nie pisze tak samo jak ja. Natalie czasami też nocuje u mnie ale i tam mieszka. Tak jak Kate.
Nagle zadzwonił telefon. Kate
-Hej mała co u ciebie?
Cała rozpłakana powiedziała:
-Przyjedź szybko z mamą coś nie tak a jesteśmy same.
-Ok nie panikuj, leć do sąsiadów postaram się dojechać jak najszybciej.
Szybko wybiegłam z mieszkania łapiąc za deskorolkę. Zamknęłam drzwi i migiem zeszłam na dół. Jechałam jak najszybciej mogłam. Gdy dojechałam otworzyłam szybko drzwi.
-Co się stało!?-Spytałam się Kate  klękając przy mamie i sprawdzając czy oddycha.
-Nie wiem. Usłyszałam huk i przybiegłam na dół.- Mama była nieprzytomna. Zadzwoniłam po karetkę która przyjechała szybciej niż myślałam.
__________________________________________________________
2 Godziny później:
Siedziałyśmy w szpitalu przy łóżku na którym leżała nasza matka, w białej sali, słysząc tylko nasz oddech i pikanie maszyny.
Przytuliłam Kate.
-Przepraszam że mnie wtedy nie było i musiałaś być sama-Wyszeptałam gładząc ją po ramieniu.
-Boję się.
-Nie bój się jesteś teraz ze mną.
Weszła lekarka.
-Rodzina?
-Tak córki.
-Mam dla was przykrą wiadomość. Ma nowotwór na płucu. Jest w śpiączce farmakologicznej żeby ja tak nie bolało. Przykro mi. Ale jeszcze mam pytanie jest jeszcze ktoś u was w rodzinie?
-Tak mamy jeszcze jedną siostrę.
-To musicie zrobić sobie badania bo możliwe że może to być dziedziczne.
-Mała też ma zrobić? Ona ma innego ojca
-Na razie nie musi. Tylko ty z Siostrą.
-Jesteśmy bliźniaczkami.
- To niestety któraś z was może mieć nowotwór.
Serce zaczęło mi bić mocniej. Gdybym to była ja albo Natalie. Zrobiło mi sie niedobrze. W tym momencie wszedł nowy facet mamy.
-Witam. Co jej jest?
Spojrzałam się na niego spod byka.
-Chodźmy na korytarz.-Razem z lekarka wyszli.
Widziałyśmy jego minę, jego zachowanie. Też był tym wstrząśnięty.
__________________________________________________
Kilka godzin później:
Było już późno. Praktycznie cała rodzina siedziała przy mamie. Szczęście że tato i Nicol ( nowy facet mamy) się nie pozabijali.
-Kto będzie tutaj nocował.?-Spytał tato
-Nie wiem ale może zawiózłbyś mnie i Kate do mieszkania. Jest już mocno zmęczona a nie chce żeby śniły jej się koszmary więc ja odpadam.
-Ja też nie mogę mam jutro pracę.
-To praca i pieniądze są ważniejsze od naszej mamy!?- Natalie poderwała się z krzesła i prawie nakrzyczała na Nicola.
-Nie ale...
-Żadnych ale.  Ja zostanę przy mamie. Może nauczę się też tak leżeć.- chodziło jej o to że i ona może mieć nowotwór.
Nick wyszedł z sali.
-Nie przesadzaj ! To ja mogę mieć ta chorobę więc nie przesadzaj. Ale dasz radę?-Spytałam wstając z Kate która spała na moich rękach.
-Dam Dam. Nie martwcie się o mnie.
-No to dobranoc słonko mi się trzymaj-Pocałowałam natt w czoło i wyszłam z sali razem z tatą.
Gdy zajechaliśmy do domu obudziłam Kat.
Dałam jej coś do przebrania. Wypiłam gorącą herbatę i poszłyśmy spac do mojego okrągłego łóżka.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Rozdział XIX

Chciałam jakoś spędzić ten ostatni tydzień z Caroline bo już od 10 sierpnia miała jechać i urządzać jeszcze swój nowy dom.
Chodziłyśmy po centrach handlowych, byliśmy na koncercie, i ogólnie spędzałyśmy ze sobą czas jak tylko mogłyśmy.
Razem z siostrą odnalazłyśmy wspólny język więc wszystko szło z górki.

____________________________________________________________________________________
Kolejny tydzień:
9 Sierpień 2010 godz 9:30
-Będę za tobą cholernie tęsknić!
Objęłam Caroline z całej siły zaraz po tym jak sie rozryczałysmy.
-Ja też.
-Pamiętaj że w razie czego masz dzwonić pisać, i co tylko chcesz.
-Ok.
Caroline podeszła do Chrisa i mocno go też przytuliła.
-Dbaj o Aly ok?
-No jasne. Będziemy za Tobą tęsknić.
-Ja za wami też.
Podeszła do Jacoba i popatrzyli się na siebie trochę.
W końcu rzuciła się na niego, z uściskami. Stałam oparta o Chris przytulającego mnie swoim ramieniem.
-Jacob przepraszam za wszystko i będę za tobą tęsknić.
-Ja za tobą też-Przytulił ją mocno
-Caroline musimy już iść-Powiedziała jej mam
-przyjadę na bal obiecuje
Ucałowałyśmy sie po przyjacielku i Caroline poszła w strone drzwi.

poniedziałek, 26 lipca 2010

Rozdział XVIII

27 Lipca
Podczas gdy Natalie cały czas przesiadywała u Bill'a w szpitalu, a Chris przesiadywał u Jacoba, cały czas myślałam jak będę urządzać swój nowy pokój. Sporadycznie Caroline przychodziła do mnie, robiłyśmy tortille, chodziliśmy po sklepach meblowych, po sklepach odzieżowych, wybierałyśmy kolor ścian do mojego pokoju, a tato dawał mi raz na tydz. kasę żebym na razie mogła się sama utrzymać, bo sprawa z mieszkaniem się trochę przeciągnęła.
Wieczór
Siedziałam sama w domu, i skakałam po kanałach gdy natknęłam się na jakiś kanał z wiadomościami.
-Breaking News: Wielki pożar przy ulicy Waszyngtona 20. 5 osób było w środku ich stan nie jest jeszcze wiadomy, ale będziemy państwa informować o stanie ludzi przebywających w tym czasie w domu.
Waszyngtona 20.... Przecież tam mieszka Jake. Serce na chwile mi zamarło. Christopher był tam z nim w środku, mogło mu się coś stać. Miałam łzy w oczach.Pobiegłam po deskę i szybko pojechałam na miejsce.
_______________________________________________________________________
Gdy byłam na miejscu było chyba 6 straży, 6 karetek. Cała rozpłakana, biegłam nie wiadomo gdzie szukając Chrisa. O dziwo go znalazłam. Siedział w karetce z zabandażowaną ręką od nadgarstka do łokcia. Szybko do niego pobiegłam jakbym miała jakiegoś speeda.
-Chris!!!-wskoczyłam na niego- Nic ci nie jest? Boże jak się cieszę że żyjesz.-Wtuliłam się w  niego z całej siły
-Już dobrze. Mam tylko lekko poparzoną rękę.
-Co z Jacobem?? Komuś się coś stało?
-Jacob jest mocniej poparzony niż ja bo chciał uratować swojego młodszego brata, i zajęła mu się bluzka, stracił przytomność a dzieciak spadł na podłoge i też się potłukł ale straż wyciągnęła go i dziecko w samą porę.
-A inni.?
-Jego ojciec i siostra nie żyje.
Zrobiło mi się smutno bo był to najlepszy przyjaciel taty
-Jak dobrze że żyjesz.-Przytuliłam się do niego, słona łza spływała, po moim bladym policzku.
-Przepraszam-dotknął lekko palcem pielęgniarki stojącej koło małej szafeczki ze strzykawkami.- Czy mógłbym już iść?
-Boli cię coś?
-Raczej nie.
-No dobrze. To niech cię wyprzytula dziewczyna to od razu poczujesz się lepiej. Tylko przychodź na opatrunki dobra?
-Dobrze dziękuję.
Wróciliśmy do domu ok 1 w nocy.
-Chcesz coś jeśc?
-Nie nie chce. Chodźmy na górę.
Objął mnie
-No to chodź
Poszliśmy na górę. Wzięłam prysznic przebrałam się  i przyszłam.
Było zimno weszliśmy pod kołdrę. Chris zasnął od razu. Leżał na moim brzuchu a ja lekko głaskałam go po głowie.

piątek, 23 lipca 2010

XVII

-Hej tato!-Powitałąm go swoim rozbrajającym uśmiechem.
-Cześć córeczko!- Mój tato był komiczny, i wyglądał na 20-latka.
-A więc co teraz?
-Hmm no chyba nowe życie.
-Chcę z tobą mieszkać.! Nie chcę z mamą i tym facetem tylko z tobą.!
-Hmm to kupiłem dobre mieszkanie.-Uśmiechną się dumnie- Masz tak wygląda mieszkanie.
Było bajeczne! Ogromne z 3 sypialniami, 2 łazienkami, kuchnią gdzie był fajny stolik z krzesłami które robiły za jadalnie, i nareszcie wielki Salon.
-Niesamowite! Ale oczywiście w tym mieście tak?
-No oczywiście że tak!Przecież masz szkołę, ja mam prace.
-No to ,świetnie! Kiedy się wprowadzamy (Jest piątek)?
-Za jakiś tydzień. Jeżeli chcesz to mogę wziąść twój regał do twojego nowego pokoju.
-Wszystkie moje rzeczy jak coś.
-No dobrze. Przepraszam musze już lecieć na spotkanie fotografów.
-Ok leć.-Przytuliłam i pomachałam mu na dowidzenia.
-Papa!!
-Pa tato.
Nie mogłam się już doczekać przeprowadzki. Wzięłam swojego sprite'a i wyszłam. Wzięłam łyk ale moje rozkoszowanie przerwał telefon.
-Hej kotek.
-Hej słonko co tam?
-Wszystko w porządku ! O której będziecie w domu?
-Jade po Natalie, więc za jakąś godzine a co?
-Nie nic chce zamówić jedzenie, Dzwoniła Caroline i powiedziała że chce się z tobą spotkać więc przyjdzie na kolację.
-O to fajnie. Kończe pa.
-Hej.
Pojechałam po Natalie a potem po Caroline.
Gdy przyjechałyśmy kolacja stała już w salonie.
Caroline chciałą mi coś powiedzieć, poszłyśmy na góre i zamknęłyśmy drzwi.
-No to co chciałaś mi powiedzieć.?-Usiadłam na łóżku.
-Całowałam sie z Jacobem!!
-Chyba żartujesz!!
-Nie...
-Ej no to extra.!
-Ta ale raczej to ze mną jest coś nie ok bo się do mnie dobierał a mi się to podobało!!
-Hehehe
-Nie śmiej się!! To straszne!! Ale ze mnie debilka!
-Spoko nic się nie stało, jeżeli nie zaciągnął cię do łóżka!-Uśmiechnęłam się łobuzersko.
Zrobiła oczy pod tytułem ups albo przepraszam. Zaczęłam się śmiać.
-Zepsułam tą naszą przyjaźń!!
-Nic się nie stało przecież ja jestem z Christopherem a ty możesz byc z Jake'em.
-Racja.
Przytuliłam ją i w głupiej radości poszłyśmy na dół.
Cały wieczór przeszedł miło.

Rozdział XVI

-I co fajnie było wczoraj?-Spytał rano Chris. Leżał w łóżku obok ja. Obejmował mnie ramieniem,a ja przytulałam się to jego klatki piersiowej.
-Yhy.-Dałam mu buziaka.
-Nie chce poruszać tego tematu ale co się stało wczoraj w nocy?
-Ehh trudno to opowiedzieć a więc poszłam na dół, rodzice się kłócili, tato wyszedł, chciałam go dogonić, no ale nie dałam rady.
-O co poszło?
-O to że go zdradza.
-Chyba żartujesz?
-No właśnie nie. Martwię się o tatę.
Usiadłam mu na kolana i przytuliłam się do niego. Pocałował mnie w czoło
-Wszystko będzie dobrze.
-Muszę znaleźć ojca. Nie chce już mieszkać w tym domu.
-Pójdę z tobą spakujesz się, weźmiesz wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i na razie będziesz mieszkać tutaj.
-Jak ty sobie to wyobrażasz.?
-Nie wiem ale będzie dobrze. Zadzwoń do taty, a ja pójdę do Lily, pożyczę od niej ubrania dla ciebie, i przyniose śniadanie.
-Ok. Czekam.-Pocałował mnie w policzek
 Zadzwoniłam do taty. Pierwszym razem się nie udało. Za 15 min spróbowałam znowu, dodzwoniłam się.
 -Tato?
-Cześć Córeczko!
-Gdzie jesteś! Martwię się o ciebie! Nie ma się czego martwić. Postanowiłem odejść od mamy i chce kupić mieszkanie od zaraz i właśnie jestem u takiego pana, przepraszam słonko muszę kończyć.
-Tato spotkajmy się dzisiaj w Barze Sushi na mieście, o 16 możesz?
-Jasne. Postaram się być na czas. Buziaki
 Była zadowolona i dumna z taty że jest taki dzielny i nie dał się załamać.
-Mam dla ciebie śniadanie i rzeczy kotku.
-Dziękuję.
Poszłam do łazienki , wzięłam prysznic, ubrałam się w sukienke którą przyniósł mi Chris i poszłam na śniadanie.
Było bardzo słonecznie i gorąco.
Po śniadaniu poszedł ze mną do domu.
-Gdzie byłaś?
-Gdzieś!
-Dzień dobry.-Powiedział Chris w zakłopotaniu.
-Co będziecie robić?
-Ja tutaj tylko na chwile spakuje kilka rzeczy i ide.
-Gdzie! Przecież tutaj mieszkasz!-Wykrzyknęła na cały dom matka.
-Będę mieszkała u Chrisa. Dałaś taką popisówe tacie że ja dziękuję.-Pociągnęłam Chrisa za rękę i pobiegłam w strone schodów. szliśmy na górę gdy usłyszałam jakiś szloch.
-Kotek leć na góre spakuj mój aparat, szczoteczke kosmetyczkę, Najpotrzebniejsze rzeczy. Torba w szafie w garderobie.
-Ok.
-Siostra co się stało.
-Bill miał wypadek, jest sparaliżowany.
Przytuliłam ją -Nie płacz będzie dobrze.
-Nie będzie jest tylko 25% szans że będzie chodził.-Rozryczała się jeszcze bardziej.
-Jak chcesz to mogę iść z tobą do niego.
-Serio-Popatrzyła wzrokiem pobitego szczeniaczka.
-Jasne! Sisters Power pamiętasz?
Otarła łzy ręką. Makijaż jej się rozmazał i była cała czarna.
-Ok ale najpierw umyj twarz i się  nie maluj bo znowu się rozmażesz.
-Dobra.
-Możesz sobie spakować kilka rzeczy. Chris mieszka blisko szpitala więc możesz u niego nocować. J atam teraz mieszkam.
-Się nie dziwie. Matka zaprosiła swojego nowego faceta na kolacje.
-Myj, i się pakuj. Zaraz przyjdę.
-Ok.
Poszłan na górę.
-O już spakowałeś! Dziękuję.
-Jakoś tak szybko. To co idziemy? Co się stało.
-Możemy iść. Bill jest w szpitalu, miał wypadek i  tylko 25% szans że będzie chodził.
-O kurde. Współczuje. Pewnie strasznie to przeżywa.?
-No niestety.Mam pytanie czy Natalie mogłaby nocować u ciebie. Wiesz chce cały czas być z Bill'em ale mamy daleko do szpitala.
-Jasne! Moja rodzina wyjeżdża więc dom będzie pusty.
-To super. Idziemy?
-Idziemy.
-Pa pa mój kochany pokoju!-Zamknęłam drzwi. Chris poszedł na dół zanieść moją torbe do samochodu a ja poszłam po Natalie.
-Idziemy. ?
-Tak już jeste gotowa.
Poszłam do samochodu bo Natalie musiała jeszcze powiedzieć matce gdzie będzie.
Później razem z nią poszliśmy do szpitala. Bill ją pamiętał więc było dobrze.
Poźniej poszłam na spotkanie z tatą.

wtorek, 20 lipca 2010

Rozdział XV

Zaczął padać deszcz i to mocny. Biegłam co sił w nogach .W końcu opadłam z sił, padłam na kolana i ze łzami w oczach krzyknęłam.
-Tato wracaj błagam!Wracaj!!!
Byłam koło domu Chrisa który jeszcze nie spał. Zauważył mnie i wybiegł z domu.
-Aly! Coś ci się stało? Ktoś cię pobił?
-Przytul mnie do cholery!-krzyknęłam pełna płaczu.
Wtuliłam się w jego nagi tors, łzy spływały mi po twarzy, krople deszczu kapały na głowę a my staliśmy wtuleni w siebie.
Objął moją twarz w swoich ciepłych dłoniach przybliżył do swojej i swoimi słodkimi ustami mnie pocałował.
Popatrzyłam się na niego z czułością. Moje oczy lśniły jak małe płomyki. Przygryzłam wargę.
-może wejdziemy do domu?-Zaproponował
-Chodźmy.-Staliśmy jeszcze tak chwile wtuleni w siebie, w deszczu.
W końcu poszliśmy do domu.Trzęsłam się z zimna. Cała przemoknięta, ale w środku coś mnie ogrzewało. Łzy spływały mi jeszcze po policzku ale takie małe. Usiadłam na szafce w korytarzu. Nie miałam na nic siły. Siedziałam skulona.
-Chodź na górę.
-Nie mam siły-wszystko mnie bolało.
-No to cię zaniosę.
Wziął mnie na ręce, trzymałam miły w dotyku kremowy ręcznik, tak jak wtedy po wypadku.
Trzęsłam się jeszcze bardziej.Przyniósł mnie do swojego pokoju.
-Poczekaj chwile.
Po 5 minutach wrócił ze spodenkami.
-Mojej siostry, ale masz.A i jeszcze moją bluzkę. Łazienka jest na przeciwko.
-Dzięki.
Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,ubrałam się w wielką bluzkę, założyłam spodenki, i poszłam do pokoju Chrisa.
-Łał sexi!-Powiedział chris siedząc na swojej skórzanej jasnej sofie gdy weszłam do pokoju.
-O tak kotku!-Zaśmiałam się.
 Położyłam się na sofie. Głowę położyłam na nogi Chrisa, który lekko gładził poje włosy.
 Wziął poduszkę, położył mi pod głowę, wstał wziął zapałki i zaczął zapalać świeczki, burza się rozpętała i musieli wyłączyć światło w całym mieście.
-Nie śpisz.?
-Tylko leżałam.
-To co robimy.
-Chyba śpimy co?
Podeszłam do niego,objął mnie  za talię, i przycisną do siebie.
-Może nie.
Zaczęliśmy się lekko kołysać, Chris wziął mnie na ręce, poszliśmy do jego łóżka. Położył mnie powoli na łóżku, Pocałował, zdjął koszulkę i położył sie praktycznie na mnie i zaczęliśmy się całować, przytulać, i bóg wie co robić. Przeżyliśmy swój pierwszy raz......